Szukaj na tym blogu

środa, 10 kwietnia 2024

Po co?

   Moja żona lubi poprawiać po mnie przecinki i kropki, więc postaram się jej nie zawieść😈
To, że nie każdy doskonale wie jak stawiać interpunkcję, to jeden z dowodów na to, że nie jesteśmy idealni. 
   Wielu z nas myśli, że są idealni, że to inni są niedoskonali. Wydaje nam się, że wszystko wiemy najlepiej. Prawda jest taka, że tylko nam się wydaje. Każdy z nas wie, po co, dlaczego, w jakim celu i z jakiego powodu żyje. Każdy ma zaplanowany dzień, tydzień i doskonale wie, co i kiedy w życiu osiągnie. 
Na pytanie: "Po co żyjesz?" każdy odpowiada: "Żeby ociekać zajebistością, odnosić sukcesy i żeby wszyscy inni mi zazdrościli, i mogli się opalać w blasku mojej chwały!"
A potem używki puszczają i dalej jest choojnia z grzybnią i nic się nie zmienia... Albo okazuje się, że wszystko, co sobie zaplanowałeś, przez kosmiczny zbieg okoliczności, chichot losu i nieodpowiedni układ Wenus w koniunkcji z Twoją Starą, trafia szlag.
   Ja sam wielokrotnie zastanawiałem się po co, dlaczego, w jakim celu żyję. I czy jest w tym wszystkim jakiś większy sens czy nie. 
Żyję już 33 lata na tym świecie i najprostszą, a zarazem najkrótszą odpowiedzią jest: "No, ku*wa, nie wiem!". Jednakże jest to odpowiedź, która jest leniwa, egoistyczna, nie wymaga żadnego zastanowienia. Co najlepsze jest to również odpowiedź z gruntu filozoficzna, mogąca być poparta wieloma dowodami, przemyśleniami i latami deliberacji i kontemplacji. Sam dorastałem w przekonaniu, że z jednej strony nic nie muszę, za to mogę wszystko osiągnąć jeżeli tylko się postaram. Z drugiej strony dorastając w przekonaniu, że muszę coś osiągnąć, ale się nie staram. Taki zabawny paradoks.
   Każdy chętnie nam mówi, co mamy robić, kim mamy być, co mamy osiągnąć i jak żyć. Za to mało kto mówi nam jak to zrobić i swoim zachowaniem potwierdza, że to, co mówi działa. Łatwo jest wymagać od innych i krytykować, trudno jest dawać przykład.
   Chyba każdy z nas słyszał co musi robić, że trzeba mieć dobrze płatną pracę, rodzinę i dzieci. Część pewnie słyszała, że: "Dorobić to się może tylko kurwa i złodziej", bo uczciwy człowiek to w tym kraju może dostać tylko garba i głodową emeryturę. A niektóre dziewczyny może słyszały jak w piosence Karramby: "Masz mieć faceta ostro zarobionego, z własnym kwadratem, furą i biznesem, jeśli go nie kochasz, to pokochaj jego kieszeń." Każdy człowiek ma jakiś zbiór swoich doświadczeń, przekonań. Ci, którzy myślą mają też przemyślenia. Jednakże niezależnie od tego, co mówią nam starsi, co robią i jaki nam przykład dają, nasze życie może być diametralnie różne niż ich. Nasze przekonania mogą być odmienne, nasze doświadczenia mogą być zupełnie inne. Nie musimy się zacharowywać, ani nie musimy być złodziejami, żeby mieć pieniądze. To, czy i jak radzimy sobie w życiu zależy tylko i wyłącznie od nas. Głównym problemem w szczęśliwym życiu jest to, że nasze otoczenie nie wspiera nas w rozwoju tylko kształtuje na swój obraz i podobieństwo. 
   Bardzo często, żeby zacząć myśleć o jakimkolwiek funkcjonowaniu innym niż wegetacja w wyuczonej bezradności jest całkowite odcięcie się od naszego otoczenia, rodziny, znajomych. Oczywiście nikt nie twierdzi, że jest to łatwe... Ja wiem jakie to trudne, gdyż sam mogę to powiedzieć uczciwie - przez większość mojego życia uciekałem od wszystkiego. Uciekałem od problemów, uciekałem od konfrontacji, uciekałem od uczuć i uciekałem od ludzi, którzy byli inni ode mnie. Uciekałem od wszystkiego. Dopiero niedawno zdałem sobie z tego sprawę i dopiero niedawno zacząłem zastanawiać się nad tym dlaczego uciekam. Dlaczego moje życie tak bardzo mi nie pasuje, dlaczego nie jestem w miejscu, w którym chciałbym być, dlaczego nie jestem osobą, jaką chciałbym być, dlaczego nie mam tego, co chciałem mieć... I konsensus jest prosty, a zarazem przerażający: 

Bo nikt nigdy nie nauczył mnie, co robić, żeby być tym, kim chcę i robić to, co chcę!

Dopiero teraz, od sześciu lat, mozolnie i z wielkim trudem zaczynam uczyć się życia. Przestaję uciekać, zaczynam funkcjonować i zaczynam żyć. Dopiero teraz zaczynam tak naprawdę dogłębnie zastanawiać się po co to wszystko, po co żyję, dlaczego JA -  spośród ponad 7 miliardów ludzi -  jestem tu, gdzie jestem, robię to, co robię i do czego to wszystko zmierza. 
Łatwo jest być pesymistą, nihilistą, cynikiem, powiedzieć, że nic nie ma sensu, że wszystko to jest po prostu przypadkiem i zbiorem losowych zdarzeń. Mówiłem tak latami, nie widziałem winy w sobie, bo nie widziałem w sobie siły i sprawczości do zmiany.

   Przez te kilka lat zastanawiałem się dlaczego inni nie zastanawiają się nad tym wszystkim, dlaczego żyją z dnia na dzień, nie starają się rozwijać, nie szukają sobie wyzwań. Teraz, kiedy zacząłem zauważać, że sam często się tak zachowuję, że nie jestem bez winy, że nie jestem idealny widzę, że jest to po prostu trudne i dlatego nie każdy chce się podjąć tego trudnego zadania. Dla wielu wegetacja z dnia na dzień jest po prostu najprostszym, najłatwiejszym, najszybszym rozwiązaniem. Nie sądzę by było to rozwiązanie właściwe, jednakże jest ono bardzo kuszące.

   Na świecie jest kilka tysięcy religii mono i politeistycznych, każda z nich służy tak naprawdę jednemu: próbie zrozumienia dlaczego świat powstał, jak powstał i dokąd zmierza. Nie wchodząc w deliberacje religioznawcze, ja osobiście mogę stwierdzić, że koncepcja Boga, uznanie, że świat istnieje z woli jakiejś Istoty Wyższej, jest dla mnie osobiście nie tylko egoistycznym chciejstwem, ale też logiczną konkluzją przemyśleń. Wszyscy ludzie, którzy twierdzą, że świat nie ma sensu, w ten czy inny sposób negują istnienie Istoty Wyższej zwanej Bogiem. Wszystkie religie natomiast - niezależnie od tego, jak pojmują, rozumieją, nazywają Istoty Wyższe - stwierdzają, że istnienie naszego świata ma sens tylko i wyłącznie przy uznaniu, że Bóg istnieje. To, czy i która ma rację nie jest przedmiotem mojej kontemplacji w tej chwili.
Łatwo jest powiedzieć, że świat nie ma sensu, jeżeli go nie rozumiemy i nawet nie próbujemy zrozumieć. Łatwo jest powiedzieć, że świat nie ma sensu, jeżeli egoistycznie zakładamy, że wszystko ma się układać po naszej myśli, a tak się nie dzieje. Łatwo jest popadać w czarnowidztwo, przepełniać się negatywnymi myślami sądząc i oczekując, że wszystko dla nas będzie lekkie, łatwe, proste i przyjemne. Nawet zagorzali katolicy o wiele chętniej widzą się w roli Mojżesza, Abrahama, porównują się do Jezusa. Sam wielokrotnie tego doświadczyłem na katechezach i na Liturgiach Słowa. Jakoś nikt nie chce myśleć o sobie jako o Noem, Hiobie, Jonaszu. Ludzie rzadko przyjmują do wiadomości, że ich życie nie musi być usłane różami i to nie oznacza, że świat nie ma sensu. Oznacza to tylko tyle, że mają wybór albo stawić czoło przeciwnościom losu, albo im się poddać, rzucić rękawice i uciec krzycząc: "Nieeeee!"
Rzadko kiedy ludzie zastanawiają się co (na dłuższą metę) będzie dla nich dobre, co jest właściwe i co pozwoli im się rozwijać. Co pozwoli im być najlepszą możliwą wersją siebie. 
Ja sam często uciekam od tych myśli, nie zastanawiam się nad tym, co robię, nie szukam sytuacji, które pomagają mi się rozwijać, moją duchowość, moich podstawowych umiejętności jednostki ludzkiej, które nie zawsze okazuje się, że posiadam. Wielokrotnie uciekam od sytuacji trudnych, niepewnych, które wydają mi się za trudne, niepotrzebne. Dopiero perspektywa czasu pokazuje mi, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że wszystko ma jakiś sens i że wiele rzeczy, pomimo że mnie osobiście się nie podoba, ma mi pomóc być jak najlepszą wersją siebie. I no właśnie -  są PO COŚ!

   Często ciężko nam jest pogodzić się z tym, że nasze życie nie jest takie, jakie byśmy chcieli, jednakże nie zastanawiamy się dlaczego takie jest i co moglibyśmy zmienić. Żyjemy też często nierealnymi marzeniami i  oczekiwaniami, i nie zdajemy sobie sprawy, że nasze życie, pomimo naszych najszczerszych chęci, nigdy nie będzie takie, jak sobie tego życzymy. Nie oznacza to jednak, że nie ma sensu.
Wszystko jest po coś, a jeśli nie widzisz sensu, to może nie szukasz go wystarczająco dokładnie? Tylko nieustanne rozeznawanie sytuacji i szukanie znaczenia daje nam ogląd na to, czy to co robimy nadaje naszemu życiu sens i znaczenie, czy jest tylko pustą wegetacją.

Pogody Ducha,
Dominik Alkoholik

wtorek, 9 stycznia 2024

Jutrzaki.

   "Nowy Rok, Nowy Ja".

Slogan autoreklamowy rzucany bez zastanowienia równie często, jak życzenia świąteczne typu "NAWZAJEM!!!". Najpopularniejsze postanowienie noworoczne i najbardziej bezsensowne zdanie wypowiedziane kiedykolwiek. Jakbyśmy co roku, w noc sylwestrową, owijali się w kokon i 1- go stycznia o 12 w południe wychodzili z niego odmienieni. Fakt, wiele osób tego dnia o tej porze zachowuje się jakby właśnie zmartwychwstali, jeszcze więcej - jakby byli ZOMBIE, ale chyba nie o takie "Nowy Ja" chodzi. 

Od 6 lat uczę się żyć i ciągle szukam rozwiązań i sposobów na bycie najlepszą wersją siebie. Od 6 lat często czuję się jak profesor uniwersytetu, który wie wszystko, nauczył się wszystkiego, co mogłem w swojej dziedzinie. Znacznie częściej jednak czuję się jak dziecko we mgle, które się zgubiło. 

   Niedawno pochłonąłem "INFORMACJĘ ZWROTNĄ" Jakuba Żulczyka. Najpierw serial, potem przeczytałem książkę. Są między nimi różnice, ale nie nadzwyczajne. Sama historia jest ciekawa i dobrze napisana, nie ma w niej przesady i jest jak najbardziej wiarygodna. Jak ktoś jest leniwy, albo jest analfabetą może obejrzeć serial i nic na tym nie traci. Jak ktoś umie czytać to polecam jednak przeczytać książkę.

Było w tej opowieści wiele ciekawych wątków, dla mnie jako alkoholika miały oczywiście pewną wartość dodaną - przypomniały mi o tym, jak zdradziecka jest to choroba. Moim zdaniem KAŻDY powinien się zapoznać z tą, bądź podobną historią, żeby mieć chociaż śladową świadomość jak działa uzależnienie. 

Bardzo drobnym, ale dla mnie horrendalnie zabawnym i jednocześnie trudnym do przełknięcia smaczkiem było określenie "JUTRZAK", użyte w książce na określenie trzeźwiejących alkoholików uczestniczących w terapii w ośrodku "JUTRO". 

"Uczestnicy terapii określają się jako JUTRZAKI. Brzmi to jak nazwa jakiegoś zwierzęcia hodowlanego, takiego sztucznie wyhodowanego. Nieudanego, który daje mało futra i mięsa i nie umie się rozmnażać."

We mnie to określenie budzi dwa skojarzenia i potencjalne znaczenia:

1. JUTRZAK, czyli taki FUTRZAK, ALE JUTOWY. Z daleka ładna maskotka, misiak, przytulak - nic, tylko takiego wziąć do domu... a potem podchodzisz bliżej, dotykasz i czujesz pod palcami szorstkość i twardość worka jutowego... Miało być jak nigdy, a wyszło jak zwykle.

2. JUTRZAK - zrobi wszystko i będzie cudowny. JUTRO!!! Dzisiaj dajcie mi, Qurwa WSZYSCY ŚWIĘTY SPOKÓJ!!!



Bardzo często czuję się jak taki JUTRZAK - mam ochotę coś zrobić, planuję coś zrobić, ale potem mówię sobie "JUTRO". Czasem dlatego, że mam coś innego, ważniejszego do zrobienia, czasem, bo nie wiem jak się za coś zabrać, czasem, bo po prostu mam lenia... Najgorzej jest kiedy tak odkładam, odkładam i mam w głowie tyle warstw wszystkiego, że zaraz się przewróci, a ja nie wiem od czego zacząć ogarnianie. Ciągle układam sobie priorytety i ciągle mam wrażenie, że robię DOKŁADNIE nie to, co powinienem...

JEDNOCZEŚNIE MAM W GŁOWIE PRZEŚWIADCZENIE, ŻE WSZYSCY DOOKOŁA OGARNIAJĄ WSZYSTKO PERFEKCYJNIE I TYLKO JA JESTEM JUTRZAKIEM...

Nie byłoby pewnie w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że równie często mam wrażenie, że JA jako jedyny ogarniam, a wszyscy dookoła to takie JUTRZAKI.

TO... TROCHĘ... MĘCZĄCE...

Przez większość mojego życia, uważałem, że jeśli ktoś jest ode mnie inteligentniejszy i zdolniejszy, to normalne, że ma lepsze osiągnięcia niż ja. Podobnie jak ktoś był głupi i leniwy to normalne, że żadnych osiągnięć nie miał. Dopiero od niedawna zauważam, że świat nie jest taki, qurwa czarno-biały... Bo to, że kogoś uważam za lepszego, czy gorszego nie oznacza, że ma lub nie ma problemów.

   Kiedyś usłyszałem ciekawe zdanie:

"Jeśli mówili o Tobie zdolny, ale leniwy, to albo jesteś lekarzem, albo alkoholikiem."

Jedno nie wyklucza drugiego... Można też być prawnikiem, pracoholikiem, psychologiem, lub socjopatą... WSZYSTKO jest względne i KAŻDY w jakimś sensie jest JUTRZAKIEM.

Większość ludzi uważa, że większość ludzi to debile. Większość ludzi ma rację. I nawet nie chodzi o to, że średnie IQ w tym kraju to 90, czyli połowa ludzi ma mniej. Bardziej chodzi mi o to, że w tym "uważaniu" nikt nie ma pokory pomyśleć:

"JA CHYBA TEŻ!"

Niedawno od dwóch osób, rodziców w rodzinach wielodzietnych, usłyszałem:

"DZISIEJSZE DZIECIAKI TAK MAJĄ!" 

Mógłbym to po prostu wziąć za fakt, tak jak oni, ale moim przekleństwem jest MYŚLENIE i dlatego uderzyła mnie pewna myśl... Oni mówili o SWOICH DZIECIACH! Mówili, jakby chodziło o obcokrajowców... Jakby mówili: "No latynosi mają czarne włosy i śniadą cerę." Może to nadinterpretacja, a może to ich wyparcie, zrzucenie odpowiedzialności za to, co ZJE*ALI w wychowaniu swoich dzieci... No bo każdy jest za wychowanie dzieci odpowiedzialny. 

"NIE TAK CIĘ WYCHOWAŁAM/EM!!!"  - TO SZCZYT AUTOIRONII...

Tak samo jest w każdym innym aspekcie naszego życia. 

- Opier*alasz się w pracy - szef się uwziął!

- Olewasz małżonka/kę - to on/a ma chore wymagania...

- Mam za mało czasu na wszystko - ale wszystko robię wolno, bo mam czas...

Podobnych sytuacji można znaleźć masę i pewnie w przyszłości będę je piętnował, na pohybel MOICH i WASZYCH, drodzy czytelnicy, przywar. 

Tak, zauważam, że mój blog ma czytelników, bo przy każdym poście jest licznik wyświetleń. Jeszcze do niedawna zastanawiałem się, czy pisanie czegokolwiek na blogu ma sens. Czy komukolwiek do czegokolwiek to jest potrzebne. Czy to nie tylko moje myślenie życzeniowe, że chciałbym, żeby to miało sens... Może ktoś to czyta by się pośmiać, a może ktoś inny, bo szuka rozwiązania swoich problemów. Nie wiem kto to czyta i właśnie dlatego ma to sens. Mogę być w pełni szczery, otwarty i uczyć się mówić prawdę i tylko prawdę. Wiem jak mnie pomagały i pomagają mityngi spikerskie, na których inni ludzie opowiadali swoje świadectwa. To coś jak "MYŚLODSIEWNIA" w Harrym Potterze. To wystarczy. Ja wystarczę. Jeśli ktoś inny na tym skorzysta to fajnie. Tak, jak wiele osób mniej lub bardziej aktywne pomaga mnie, tak fajnie jeśli ja pomogę komuś. Ale w głównej mierze to ja mam siebie ogarniać, naprawiać stare błędy, starać się nie popełniać nowych i być najlepszą możliwą wersją siebie.

Pogody ducha,

nadal JUTRZAK - Dominik Alkoholik