Szukaj na tym blogu

niedziela, 28 marca 2021

Wchodzi kowboj do baru...

Wchodzi kowboj do baru i zastaje tam piękną kobietę.
- Cześć! Kim jesteś? - pyta kowboj.
- Jestem lesbijką - odpowiada kobieta.
- Eeeeee... To znaczy?
- Jak się budzę, myślę o seksie z kobietą. Jak jem śniadanie, myślę o seksie z kobietą. Jak idę do pracy, myślę o seksie z kobietą. Jak jem obiad, myślę o seksie z kobietą.
Jak wracam do domu, myślę o seksie z kobietą. Jak zasypiam, myślę o seksie z kobietą. A ty kim jesteś?
- Jak tu przyszedłem, to myślałem, że jestem kowbojem. Teraz wiem, że jestem lesbijką!

 W dzisiejszych czasach każdy może identyfikować jak tylko chce, Homo, Hetero, Trans, Queer. Wszystkie wzory, we wszystkich kolorach tęczy. Identyfikacja jest bardzo ważna w rozwoju jednostki, daje nam poczucie przynależności, które jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka zaraz po potrzebach fizjologicznych praktycznie na równi z potrzebą bezpieczeństwa. Oczywiście nie chodzi tutaj tylko o identyfikację i tożsamość płciową. Człowiek potrzebuje pozytywnych kontaktów z innymi ludźmi, relacji koleżeńskich i przyjacielskich, miłości, satysfakcji ze związków intymnych, czułości itd. Dlatego zakłada rodzinę, otacza się kręgiem przyjaciół, dba o akceptację w środowiskach, w których funkcjonuje. Musi mieć poczucie, że jest kochany i akceptowany. Człowiek ma również naturalną potrzebę przynależności do jakiejś grupy i identyfikowania się z nią. Każdy pragnie akceptacji i funkcjonowania na równych zasadach z reszta społeczeństwa i jest to normalne. 

 Tylko jak traktować kogoś, kto zachowuje się zupełnie inaczej niż ja, jak równego?

  Na terapii uzależnień i w AA, zgodnie z modlitwa o pogodę ducha:

"Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego."

 Wychodzimy z założenia, że JA jako alkoholik jestem inny od zdrowych i proces zdrowienia z alkoholizmu i innych  uzależnień polega na dopasowaniu MNIE do środowiska i zmianie mojego zachowania na Właściwe/zdrowe/logiczne. Na przywróceniu zdrowia psychicznego/ trzeźwego myślenia (ang. sanity w przeciwieństwie do insanity, czyli szaleństwa). Zdrowienie polega na zmianie SIEBIE, wymaganiu od SIEBIE i godzeniu się z tym, że świat nie będzie nigdy idealnie dopasowany do nas. Najprostszym przykładem niech będzie to, że JA jako trzeźwiejący alkoholik powinienem unikać alkoholu, a w każdym sklepie przy kasie zawsze jest cały arsenał gorzały...

Parafrazując klasyka: "równości to każdy chce, a robić to nima komu... "
 
Trzeźwiejący Alkoholicy, jeśli chcą to potrafią dopasować świat do siebie, mamy mityngi AA, kluby abstynenta, wiemy co nam zagraża, co nas wkurwia i staramy się tego unikać, tak jak w fazie czynnej uzależnienia potrafiliśmy się dostosować do każdej sytuacji, żeby tylko zdobyć gorzał, tak teraz wykorzystujemy tą "WADĘ" do CHAMSKIEGO, EGOCENTRYCZNEGO, pilnowania, żeby nic nie wyzwoliło naszego nałogu. Uzależnienie to potężny potwór, ale dopóki leży uśpiony w klatce jest ok, gorzej, jeśli coś go obudzi i rozwali klatkę, bo nie da się go kontrolować. 
 Wyzwalaczy zewnętrznych i wewnętrznych jest mnóstwo, to co Triggeruje Feministki, czy społeczność LGBTQ+ to przy tym pikuś... Do wyzwalaczy zewnętrznych należą określone miejsca, osoby i sytuacje, które wyzwalają uczucie głodu alkoholowego. Jeżeli ktoś np. w każdą sobotę pił z kolegami w konkretnym barze, to dla niego w okresie trzeźwości wyzwalaczem będzie każda sobota, ci koledzy z którymi pił, oraz bar, a nawet ulica na której się mieści. Oczywiście jest też sam widok gorzały w sklepie, o czym wspominałem, czy zapach alkoholu. Przez ostatni rok zwłaszcza to było dla mnie chwilami trudne, na szczęście wiem jak sobie radzić doraźnie z takimi wyzwalaczami. Wyzwalaczem może być tak na prawdę wszystko, od reklamy "Dwa żubry i spokój", po batoniki typu '"Pawełek" z wódą w nadzieniu...

 Wyzwalaczami wewnętrznymi są emocje, które wywołują uczucie głodu alkoholowego. Wśród wielu przeżywanych emocji tylko niektóre mogą tak działać i u każdej osoby będzie to trochę inny zestaw. Do emocji najczęściej wywołujących głód należą: irytacja, smutek, lęk, frustracja, niepokój, poczucie winy, ból emocjonalny, poczucie wyobcowania, samotność, a także poczucie szczęścia, podekscytowanie, nadmierna pewność siebie. Dlatego w terapii uzależnień mówi się o "spłaszczaniu amplitudy", Alkoholicy funkcjonują zerojedynkowo, trochę jak w chorobie afektywnej dwubiegunowej, czy Border Line... dodatkowo wóda jak to się mówi "wypłukuje emocje" zaburza biochemię mózgu, przez co alkoholik potrzebuje znacznie silniejszego pobudzenia od osoby zdrowej. 

 Ja na przykład z punk rocka, metalu i muzyki House, przerzuciłem się na Metalcore, Metalstep, Hardstyle, Splittercore i nadal mi brakuje "pierdolnięcia"... jedzenie lubię ostre, przy czym moje "ostre" przeciętnemu kowalskiemu wypali dziurę w podniebieniu i wysmaży język na skwarkę. Papryczki Jalapenio i PiriPiri jem jak grzybki marynowane, a sos Sriracha to dla mnie ketchup i nie robi to na mnie wrażenia... (na gorzałę też miałem kiedyś taką tolerancję). ta tolerancja rozlewa się też na inne kwestie i współczuję ludziom, którzy obrażają się na wszystkich i o wszystko...

 Ostatnimi czasy zastanawiam się jak wyglądałby świat gdyby trzeźwiejący alkoholicy wymagali od otoczenia "równego traktowania". Wyobrażam sobie te Marsze Trzeźwości, żądania usunięcia alkoholu ze sklepowych półek, zamiast reklam piwa na bilbordach reklamy "Jestem X nie piję tyle i tyle". Objeżdżanie każdego kto pije, że MNIE dyskryminuje i wyzywanie od faszystów... Podpalanie sklepów monopolowych, dewastacja barów i wyznaczanie specjalnych stref dla niepijących w każdej knajpie.  "Ja jestem normalny i masz mnie traktować jak równego, to TY jesteś pojebany bo pijesz!!" O tak, to by był cudowny świat... Świat, w którym nikt nie bałby się zatrudnić alkoholika, bo ten w każdej chwili może "odpalić" i wpaść w cug..

A nie, czekaj...
Ja się nie czuję w żaden sposób dyskryminowany, nie czuję się gorszy, a wręcz czuję się lepszy niż ludzie, którzy zachowują się tak jak opisałem wyżej... Bo JA Dominik Alkoholik staram się żyć NORMALNIE, a to jak jestem traktowany zależy głównie od tego jak sam się zachowuję...

 To JA pokazuję, że nie jestem inny od ogółu, że nie potrzebuje, parytetów, by czuć się równy z innymi...Gdybym nadal był czynnym alkoholikiem i ktoś by mnie nazwał menelem, to by mnie to uraziło, oczywiście, że tak, ale teraz nie pije i nikomu nie daję powodu, nawet cienia podejrzenia, że mógłbym być menelem.  Jak widzę Menela Osikańca, to się z nim nie utożsamiam, bo wiem ile pracy włożyłem, by taki nie być. Czy mógłbym mieć żal do wszystkich i o wszystko, że oni mogą pić i się nie uzależniają, a ja jak powącham gorzałę, to mogę wpaść w cug i pić aż do śmierci? 

MÓGŁBYM, tyle, że to nie ma najmniejszego sensu... Każdy człowiek jest kowalem swojego losu i tylko od niego zależy jak jest odbierany i traktowany. 

Sir Ian Murray McKellen jest genialnym aktorem, którego kariera trwa ponad 60 lat. Uwielbiam go jako aktora i bardzo szanuję, a gdybym był Homo, lub Bi to chętnie bym mu obciągnął... Bo Sir Ian Murray McKellen jest także homoseksualistą... ale jakoś nie widzę go na paradzie równości w skórzanym wdzianku... a to tylko dlatego, że nie obnosi się ze swoja seksualnością i nie wymaga "normalnego traktowania", po prostu jest i jest zajebisty... Natomiast, jeśli, ktoś mówi, że ssanie kutasów jest super i powinienem spróbować, to go zwyzywam od Jebanych Pedałów...

 Podobnie jest z moim uzależnieniem, tak jestem alkoholikiem, tak wkurwia mnie czasem, ta odmienność, ale nie będę wszystkim dookoła mówił, że gorzał jest zły i, że mają nie pić... mogę tylko poprosić, by nie pili w mojej obecności. 

 Podobnie Feministki... wszędzie tylko "szklane sufity" i nierówne płace, a założyć firmy, w której tego nie będzie, to nima komu... "Buuuuuu nie ma kobiet z wykształceniem technicznym!!!!" Wrzeszczą kobiety po Gender Studies, albo bez żadnego wykształcenia... 

Osoby z niepełnosprawnością, chcą równego traktowania, wszystko ma być dostosowane i wszyscy mają być asystentami, ale iść do pracy, rehabilitować się i być samodzielnym to nima komu... tak, oczywiście wiem, że każdy ma inne ograniczenia, ale jeśli ktoś mówi: "nie zrobie tego, bo moja niepełnosprawność mi nie pozwala", a jednocześnie ostatnio rehabilitował się 15 lat temu i poprostu przyzwyczaił się, że mamusia to za niego robi, no to NIE, no po prostu KURWA, NO NIE... chcewz równego traktowania, to się "równo" zachowuj...


Alkoholizm jest chorobą, tak jak otyłość, różne niepełnosprawności, no homoseksualizm, nie to przyznaję, LGBT jest normalne i występuje u różnych gatunków, co do reszty klawiatury... kiedyś trochę seksuologii liznąłem i pewne zaburzenia to temat dla seksuologów, nie na magisterkę z Gender studies...

 Choroby się leczy, a nie akceptuje... oczywiście jest to tylko wolna wola, czy ktoś się leczy czy nie, ale cukrzycy przyjmują insulinę, a nie żądają wszystkich produktów w wersji bez cukru...
 
Jeśli ktoś jest otyły to może schudnąć, a nie akceptować siebie, wymagać wprowadzenia rozmiarów 10XL i twierdzić, że Otyłość Olbrzymia wcale nie wyniszcza organizmu... 

Osoba z niepełnosprawnością ruchową, może starać się być samodzielna i działać, by jej otoczenie było jak najlepiej dostosowane do jej potrzeb

A ja Dominik Alkoholik Mogę patrzeć na ładna kasjerkę, zamiast na ścianę gorzały za nią, omijać bary, sklepy monopolowe itd.

 Warto jest wymagać od siebie i nie szukać problemów tam gdzie ich nie ma. a jeśli są, to warto je rozwiązywać.


"Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego."


 Bo jeśli tylko będziemy wymagać od innych, żeby się do nas dostosowali, a sami nie będziemy robić nic poza narzekaniem, to nawet jeśli będziemy abstynentami, to ZACHOWYWAĆ się będziemy jak jebane Menele Obszczymurki..


Pogody Ducha 

Dominik Alkoholik


niedziela, 21 marca 2021

Nazywajmy rzeczy po imieniu... o uzależnieniu, dyskryminacji, generalizacji i nie tylko..

 Na szkoleniu liderskim, którego jestem uczestnikiem mieliśmy ostatnio zajęcia dotyczące dyskryminacji, stereotypów itd. Temat ten znam nie tylko z mediów, ale też z życia prywatnego i kontaktów z Osobami z niepełnosprawnością... 

 Teraz przez ostatni tydzień mocno główkowałem na ten temat i porządkowałem wiedzę, gdyż wielokrotnie słyszałem sprzeczne opinie na temat dyskryminacji i nie ze wszystkimi stanowiskami mogę się zgodzić. Jako alkoholik wiele rzeczy musiałem sobie przetłumaczyć "z Polskiego na Alkoholikowy" ponieważ pewne koncepcje mogą być zupełnie inaczej poruszane / odbierane / kategoryzowane w terapii uzależnienia a inaczej w codziennym życiu. 

 Moje przemyślenia bazują na prostych założeniach zawartym w stylu życia trzeźwiejących uzależnieniowców. Mówię o Stylu Życia, gdyż Anonimowi Alkoholicy (hazardziści, narkomani, depresanci, etc.) jako wspólnota nie wyznają żadnej ideologii. Zgodnie z:

PREAMBUŁA AA

"Anonimowi Alkoholicy są wspólnotą mężczyzn i kobiet, którzy dzielą się nawzajem swoim doświadczeniem, siłą i nadzieją, aby rozwiązać swój wspólny problem i innym pomagać w wyzdrowieniu z alkoholizmu. Jedynym warunkiem uczestnictwa jest chęć zaprzestania picia. Nie ma w AA żadnych składek ani opłat, jesteśmy samowystarczalni poprzez własne, dobrowolne datki. Wspólnota AA nie jest związana z żadną sektą, wyznaniem, partią, organizacją lub instytucją; nie angażuje się w żadne publiczne polemiki; nie zajmuje stanowiska w jakichkolwiek sporach. Naszym najważniejszym celem jest pozostawać trzeźwym i pomagać innym alkoholikom w osiągnięciu trzeźwości."

Jednakże Ja Dominik Alkoholik prywatnie mam swoje przemyślenia, opinie, wewnętrzne uprzedzenia i "widzimisię". Przez ostatnie kilka lat są one mocno warunkowane przez Mądrość Wspólnoty (Nie mylić z "Mądrościami Alkoholików"), ale nie zawsze i nie wszystkie, ponieważ o ile staram się stosować wszelkie zasady/Tradycje AA w codziennym życiu, to nie zawsze da się je stosować, a jeszcze częściej zwyczajnie mi się nie chce, bo działanie "wyuczone"/ heurystyczne jest prostsze i szybsze. Zdarza mi się generalizować, uogólniać, oceniać, bo to "normalne" nie da się żyć bez oceny siebie i innych, bo jak inaczej rozróżnić dobro od zła, właściwe zachowania od niewłaściwych. No nie da się... I tu pojawia się kwestia zasadnicza:

Ocenianie tylko i WYŁĄCZNIE zachowania człowieka, a nie jego cech, na które nie ma wpływu. Jak kolor skóry, niepełnosprawność, uzależnienie ETC. Przy czym im dłużej się zastanawiam tym bardziej widzę na jak wiele rzeczy jednak mamy wpływ. Zgodnie z "Modlitwą o Pogodę Ducha":

Boże, użycz mi pogody ducha,
Abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić,
Odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić, 
I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

   Żyjąc w teraźniejszości,
   Ciesząc się bieżącą chwilą,
   Przyjmując przeciwności jako drogę do pokoju,
   Biorąc ten grzeszny świat takim, jaki jest - jak to czynił Jezus,
   A nie takim, jaki chciałbym mieć, 
   Ufając, że On uczyni wszystko dobrym, jeżeli poddam się Jego woli.
   I że mogę być szczęśliwy, w pewnym stopniu już w tym życiu,
   A w pełni razem z Nim w wieczności.




 Zwłaszcza początkowe wersy, odmawiane na mityngach są istotne. Jeśli nie mam na coś wpływu i nie mogę tego zmienić, to nie ma żadnego sensu się tym przejmować, a tym bardziej nie wolno kogoś z tego powodu dyskryminować. Podstawą Mojego Samorozwoju jest "poświeć tyle czasu na prace nad sobą, żeby nie mieć go na narzekanie na innych." Tyle JA, ponieważ nikogo nie zmuszę do robienia tego samego. Za to Siebie mogę zmusić do wszystkiego, każdej nawet największej zmiany, największego wysiłku, czy poświęcenia, potrzebuję tylko Siły Wyższej i czasu. Od trzech lat ciągle codziennie zmuszam się do choćby małych zmian, czasem to trudne, czasem łatwe, ale to robię bo nie mam wpływu na to, że jestem uzależniony, ale MAM WPŁYW na to jak się zachowuję i co z moim uzależnieniem robię. Mógłbym zgodnie ze stereotypem "alkoholicy piją" nadal łupać gorzoł i być ludzkim ścierwem bez wartości, ale nie jestem (mam nadzieję), mam swój świat, swoją kolorowankę, swoje kredki i o ile linie na obrazku wyznacza mi Siła Wyższa, o tyle jeśli będę chciał pomalować trawę na fioletowo, a niebo na czerwono to mogę to zrobić, byle nie wychodzić za linie. I KAŻDY MOŻE!!!

 Alkoholicy pomimo, że nie mają wpływu na fakt zaistnienia choroby, maja wpływ na to czy poddają się jej mechanizmom, czy się leczą. Podobnie jest z rehabilitacją u Osób z Niepełnosprawnością ruchową, odchudzaniem u osób otyłych (osoby uzależnione od jedzenia to tylko część tych osób, z resztą akurat te osoby mają swoje mityngi 12 Kroków) czy przyjmowaniem insuliny u cukrzyków...
 Więc skąd stereotypy? No właśnie z heurystyk, o których wspomniałem, przy czym do wystąpienia korelacji heurystycznej niezbędna jest obserwacja ZACHOWAŃ STEREOTYPOWYCH. 
 Każdy kiedyś widział menela, żulika pijącego piwo pod sklepem, ale Ja i moi przyjaciele z AA nie mamy na czole napisane ile nie pijemy, wiec nie ma stereotypu trzeźwiejącego alkoholika... a szkoda, bo by się przydał. fajnie by było usłyszeć: "Alkoholicy się leczą i są zajebistymi ludźmi", zamiast "alkoholik, to taki menel obszczymurek, co pije denaturat"

Dygresja:
Ja Dominik Alkoholik używam następującej nomenklatury, która pozwala na rozróżnienie różnych typów alkoholików, bo tak są rózne typy:


1.Pijaczek -osoba, która nie jest świadoma swojego uzależnienia, wciąż uwikłana w mechanizmy chorobowe. (to ta grupa przyczynia się do powstania stereotypów.)

2. Alkoholik -Osoba z postawioną diagnoza, która jest świadoma swojej choroby, lecz nie chce, lub nie potrafi podjąć leczenia i utrzymać stałej abstynencji

3.Trzeźwiejacy Alkoholik -Osoba lecząca się, utrzymująca stała abstynencję, która uwolniła się od mechanizmów choroby i "Obsesji picia"

 Jak widać te trzy grupy się od siebie różnią, jednakże przez stereotypy są "wrzucane do jednego wora" i tu pojawia się temat generalizacji.
 Generalizacja to nadmierne uogólnienie, przypisanie wszystkim członkom grupy stereotypizowanej cech spotkanych jedynie u kilku przedstawicieli danej zbiorowości. Występuje ona nagminnie i w wielu różnych sytuacjach zależnie od tego jakimi stereotypami i przekonaniami się kierujemy. Ja osobiście też miałem w głowie ten stereotyp zanim zacząłem się leczyć, nadal mi się obija w głowie i może stad moja terminologia, która oddziela "pijaczka spod sklepu" ode mnie... bo choroba jest ta sama... Ale raczej wynika to z mojego "stylu picia" JA nigdy nie byłem "pijaczkiem spod sklepu", ja byłem i w dużej mierze nadal jestem "Trollem Jaskiniowym", który się izoluje... 

Takie generalizowanie występuje w wielu grupach i chyba każdy słyszał: "Czarni to lenie", "Muzułmanie to brudasy", "Gruby jest, bo żre jak świnia (u osób uzależnionych od jedzenia to nie kwestia jedzenia, a mechanizmów choroby, lecz pamiętajmy, że nie każdy otyły jest uzależniony)",  "niepełnosprawni są roszczeniowi" i wiele wiele innych, ja przez lata poczyniłem masę różnych obserwacji i wiem jedno zawsze znajdzie się ktoś, kto nie pasuje do stereotypu. I tylko od nas zależy, czy będziemy szukać takich osób , w końcu jest to nasze zachowanie, na które wpływ mamy...
 Kiedyś myślałem "wszyscy piją", na terapii mówili, że są osoby nie pijące i, żeby takich osób szukać, bo przy pijących mogę wrócić do nałogu. Na początku było trudno, ale teraz mam prawie samych niepijących (bądź niepijących w mojej obecności) znajomych i jest super.

 Podobnie z niepełnosprawnościami.
  Stereotyp: "niepełnosprawni, są niesamodzielni i roszczeniowi"
Jest wiele OzN, lecz niewiele z nich, to roszczeniowe, marudne, niesamodzielne kaleki... Taki wizerunek rozprzestrzenia się przez media, bo "tragedia" i smutna historia zawsze uzbiera więcej kasy, na fundację, czy zbiórkę na leczenie. Oczywiście znam też takie osoby, które zachowują się stereotypowo, lecz w większości przypadków ich zachowanie jest "narzucone" przez otoczenie i właśnie stereotypowe myślenie. Niepełnosprawność to też choroba i też można ją leczyć. Oczywiście do pewnego stopnia. Osoba ze złamanym kręgosłupem raczej ni będzie chodzić, ale tylko od JEJ ZACHOWANIA, czyli w tym przypadku, rehabilitacji, kupnie niezbędnego sprzętu, itd zależy, na ile będzie samodzielna i na ile będzie funkcjonować w otoczeniu. Przy czym pojawia się tu pewne błędne koło, nawet omawialiśmy je na zajęciach na kursie. chodzi mi o mechanizm, który narzuca osobie stereotypizowanej zachowanie się zgodnie ze stereotypem, przez co osoba ta przyczynia się do powielania stereotypu.

 To błędne koło to w moim przypadku właśnie: 
Stereotyp: "Wszyscy Alkoholicy Piją" -"Skoro jestem alkoholikiem, to normalne, że Piję" - "Ktoś widzi MNIE pijanego i myśli "No tak Wszyscy Alkoholicy Piją" - Stereotyp "Wszyscy Alkoholicy Piją"

Co JA mogę zrobić, żeby ten stereotyp nie występował? TYLKO i AŻ : NIE PIĆ!!! 
 Jeżeli MNIE coraz więcej osób będzie widziało trzeźwego, naprawiającego swoje błędy, leczącego się, to nie tylko możliwe, ze inni jeszcze cierpiący alkoholicy wezmą ze mnie przykład i usiądą ze mną przy stole na mityngu, ale tez otoczenie będzie widziało, że "Skoro nazywa się Alkoholikiem i nie pije, to może faktycznie jestem w błędzie twierdząc, że "Wszyscy Alkoholicy Piją"

Tak samo jest w innych grupach:
-Osoba z Niepełnosprawnością, może TYLKO i AŻ starać się być samodzielna, rehabilitować się i żyć w społeczeństwie.
-Rom, może TYLKO i AŻ nie kraść i żyć uczciwie.
-Muzułmanin może TYLKO i AŻ szanować innowierców 
-Osoba uzależniona od jedzenia, może TYLKO i AŻ leczyć się z uzależnienia i dzięki temu chudnąć. 

Dlatego warto WYMAGAĆ OD SIEBIE, świata nie zbawimy, ale jeśli dzięki nam kilka osób przestanie stereotypizować jakąś grupę, a kilku przedstawicieli naszej grupy przestanie się zachowywać stereotypowo, to jest to coś z czego możemy byc dumni.

Pogody ducha
 Dominik Alkoholik

 







niedziela, 14 marca 2021

Krok 3 (chyba, że odbiegnę od tematu...)

 "Postanowiliśmy powierzyć, nasze życie i nasza wolę opiece BOGA, jakkolwiek Go pojmujemy." 

Od trzech lat nad tym kombinuję i nadal nie jestem pewny, czy dobrze to rozumiem. Krok Trzeci jest domknięciem "Trójcy" kroków.

1. Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem.

2. Uwierzyliśmy, że siła większa od nas samych  może przywrócić nam zdrowie.

3. Postanowiliśmy powierzyć, nasze życie i naszą wolę opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy.

 W oryginale:


1.We admitted we were powerless over alcohol - that our lives had become unmanageable.

2.Came to believe that a Power greater than ourselves could restore us to sanity.


3.Made a decision to turn our will and our lives over to the care of God as we understood Him.


 Kroki te w skrócie określane są jednym zdaniem:
'JA nie mogę, ON może, chyba Mu pozwolę." 

Krok ten jest określany "Pierwszym Krokiem działania" i długo kombinowałem dlaczego, bo to przecież na pierwszy rzut oka tylko "Dobra ziomek, rób co chcesz, byle bym nie zaczął chlać..." w zasadzie jest to koncepcja lekka, łatwa i przyjemna, ja nic nie robię, a mam swojego ochroniarza, który będzie mnie osłaniał od pokus i będzie super, bo oddaję się pod opiekę i cokolwiek się nie stanie to ktoś się mną będzie opiekował i nic się nie odpierdzieli...

 Problem w tym, że ja tak zawsze żyłem i przez ostatnie 10 lat odjebało się dużo rzeczy z których dumny nie jestem... I tu pojawia się to "działanie" Powierzenie komuś swojego życia, to oddanie mu decyzyjności, pokorne przyznanie, że sobie nie radze i nie wiem co robić dalej (krok 1). 

 Nie wiem na ile uwierzenie w coś jest działaniem, ale to szeroki temat. Krok drugi to krok szansy i nadziei. "Sam sobie nie poradzę, ale ktoś mi może pomóc.' 

 Natomiast krok trzeci, to dla mnie jasne działanie, nie tak odważny i głęboki jak krok siódmy, o którym na pewno będę pisał, ale nadal to działanie, na początku bardzo w brew sobie...

 Jak wspominałem dla mnie trzeźwienie to wędrówka górskim szlakiem, szlak czasem jest łatwiejszy, czasem trudniejszy, ale oznaczony i mam grupę przyjaciół do towarzystwa. Teoretycznie wszystko jest świetnie, Cud, Miód i orzeszki...

 Spacer z widoczkami w miłym towarzystwie jest super i fajnie nam się idzie, jednakże mogą pojawić się trudności. Nieprzewidywalna pogoda, strome podejścia, zmęczenie, rozwidlenia szlaku, które mogą wydawać się prostsze, różne reakcje w grupie, czasem to My będziemy mieli dość, a czasem nasi przyjaciele. masa zmiennych...

 A nie mamy wpływu na to jak w przyszłości będzie ten szlak wyglądał... Zwykle zanim podejmiemy trudna wyprawę to trenujemy na czymś prostszym. 

Tutaj nie ma prób, nie ma 15 lat treningów przed maratonem, to jak Legia Cudzoziemska : "MASZERUJ ALBO GIŃ" I tu pojawia sie najtrudniejszy element kroku trzeciego 

 W Legii Cudzoziemskiej trening jest morderczy i wszystko ma na celu przygotować żołnierza na każdą sytuację. Jeśli na początku treningu jesteś pół żywy, to znaczy tylko tyle, że później w podobnej sytuacji przeżyjesz, zamiast zginąć natychmiast. tak samo jest w Trzeźwieniu. Jeśli na początku leserujesz, szukasz obejść, wymówek to w przyszłości możesz spotkać się z sytuacją "nie do przejścia", w której powiesz sobie "Gdybym wtedy, i wtedy poszedł trudniejszą trasa, teraz bym sobie poradził" dlatego nie warto szukać prostszej drogi, bo tak jak dowódcy w Legii doskonale wiedzą dlaczego trening wygląda tak jak wygląda, tak samo Bóg /Siła Wyższa/ Karma/Latający Potwór Spaghetti wie doskonale, że twoja droga jest tak wyznaczona, żebyś sobie poradził.

Trzeba TYLKO, albo AŻ powierzyć jej swoje życie i nie szukać wymówek, leserować i działać. 24 godziny na dobę, w zgodzie z programem 12 kroków i systemu moralnego, który wyznajesz.

 Nie twierdze, że to łatwe, ALE WŁAŚNIE DLATEGO, ŻE JEST TO CHOLERNIE TRUDNE WARTO TO ZROBIĆ, BO TO DROGA NA SZCZYT TWOICH MOZLIWOSĆI!!!!

Wjechanie Fasiągiem na Morskie oko nigdy nie będzie tak satysfakcjonujące jak wejście tam pieszo. Wjechanie kolejką na Kasprowy Wierch jest szybkie i proste (po odstaniu pół dnia w kolejce), ale przejście z Doliny Małej łąki, przez Giewont, Kopę Kondracka na Kasprowy Wierch to o wiele ciekawsze przeżycie (zaliczyłem taką trasę, tylko 11 godzin :) ) 

Pogody Ducha i Odwagi by zmieniać na lepsze WSZYSTKO NA CO MAMY WPŁYW

Dominik Alkoholik

niedziela, 7 marca 2021

Hmmm... mam tak dużo myśli, że nie wiem o czym pisać... zacznę klepac i zobaczymy co wyjdzie...

 Kroku trzeciego jeszcze nie chce poruszać, bo to wymaga mimo wszystko przygotowania.

O mojej codzienności nie chce pisać, bo to totalnie nudne, banalne, oklepane i... generalnie to jeszcze nie jestem gotowy na uzewnętrznianie się... nie wiem, czy i kiedy będę ale jeszcze nie teraz, a na gruntowne i odważne i obrachunki moralne jeszcze przyjdzie pora.

 Krąży mi po głowie porównanie uzależnienia, do innych zaburzeń i pokazanie, ze człowiek jest generalnie prostą konstrukcja, tylko psycholodzy teoretycy gmatwają sprawę, bo prędzej użyją cudzej szczoteczki do zębów, niż teorii i  terminologii...

 "Pierdyliard" małych drobnych przemyśleń, uwag i spostrzeżeń na każdy temat... z którymi nie wiem co zrobić, to znaczy wiem, tylko ciągle się bujam z szukaniem czasu i chęci, żeby to porozwijać, posortować, poukładać i ubrać w sensowne słowa. Ciągle szukam, grzebię kombinuje, gdzie znaleźć złoty środek na "spłaszczanie amplitudy" jak to jest czasem nazywane, To cudowne miejsce ZEN, kiedy i gdzie wszystko jest takie jak powinno, gdzie nie ma wzlotów i upadków, strasznych marazmów i rutyny przeplatanych chwilowymi zrywami szalonej spontaniczności, które mnie męczą. 

  W głowie mam w tej chwili z 15 różnych świadectw "starych Aowców", każdy z nich ma inny pomysł na siebie, robi co innego, ale łączy ich Uzależnienie, Wspólnota AA, Kroki, Tradycje, Program HALT, Program 24 Godziny i kurde w sumie tyle. Tylko tyle i AŻ tyle. To daje poczucie przynależności. Cokolwiek bym nie robił, gdziekolwiek bym nie był, nie ważne w jakim stanie psychofizycznym, wiem, że na świecie są miliony trzeźwiejących alkoholików, którzy mają podobne problemy, podobne radości i ta świadomość mnie egotycznemu, egocentrycznemu, bucowi daje dziką satysfakcję... ALE Mnie, Dominikowi Alkoholikowi daje inspiracje, nadzieję i świadomość, że cokolwiek by się nie odje*ało NIE JESTEM SAM. "L" w HALT to loneliness. A ja nigdy nie będę samotny w moim uzależnieniu. Na całym świecie mama miliony przyjaciół, którzy pomimo, że mnie nie znają, to jednak znają mnie doskonale, bo mamy podobne doświadczenia.

 Dla mnie AA jest bardzo podobne Legii Cudzoziemskiej:

Z kodeksu Honorowego Legii Cudzoziemskiej:

  • Legionisto, jesteś ochotnikiem służącym Francji z honorem i wiernością.                
  • Każdy legionista jest twoim towarzyszem broni, jaka by nie była jego narodowość, rasa czy religia. Wyrażasz to solidarnością, która łączy członków jednej rodziny.
  • Strzegący z szacunkiem tradycji, związany z twoją kadrą dowodzenia, dyscyplina i koleżeństwo są twoją siłą, odwaga i lojalność twoimi cnotami.
  • Dumny z twojego stanu legionisty, okazujesz to przez twój zawsze elegancki mundur, twoje zachowanie zawsze dostojne, lecz skromne, twoje koszary zawsze czyste.
  • Elitarny żołnierzu, szkolisz się z surowością, czyścisz twoją broń, jakby to był twój największy skarb, stale troszczysz się o swoją formę fizyczną.
  • Otrzymane zadanie jest święte, wykonujesz je do końca, przestrzegając regulaminów wojskowych i konwencji międzynarodowych, a jeżeli trzeba, też za cenę własnego życia.
  • Na polu walki działasz bez pasji i nienawiści, szanujesz pokonanych wrogów, nigdy nie opuszczasz swoich zabitych lub rannych, ani swojej broni.

W AA jest bardzo podobnie, a przynajmniej powinno, bo Mądrość Wspólnoty i Tradycje, a działania poszczególnych grup to często dwa odrębne tematy... Niestety ( o tym kiedy indziej.) Pomimo to jednak, jesteśmy wspólnotą, jednością, całością i mogę tylko życzyć innym grupom społecznym, żeby potrafiły podobnie funkcjonować. Bo widzę jedno:

JA Dominik Alkoholik, mam diagnozę i się leczę. To Ci, którzy myślą, że wszystko z nimi w porządku maja przeje*ane. 

Pogody Ducha
Dominik Alkoholik