Szukaj na tym blogu

niedziela, 27 grudnia 2020

Święta, święta...

 i po świętach. 

 Nigdy nie byłem fanatykiem Świąt Bożego Narodzenia i raczej nigdy nie będę. Jest to związane głównie z tym jakie było podejście do świąt w moim domu rodzinnym. Wszystko było robione "na sztukę", żeby tylko było. Wielokrotnie próbowałem się przekonać do tego, żeby cieszyć się w święta, ale nie potrafiłem i z biegiem czasu zrozumiałem, że całe nasze podejście do świąt wszelakich bazuje na nostalgii z dzieciństwa. To jak pamiętamy święta z domu rodzinnego wpływa na to jakie święta chcemy mieć w dorosłym życiu. 

Ja i mój wewnętrzny psychopata doszliśmy do wniosku, że poza świętami jest jeszcze 362 dni w roku, z którymi możemy sobie wytworzyć pozytywne skojarzenia, bez potrzeby przeżywania zawodów i przepracowania traum z dzieciństwa:

-Dzień bez alkoholu.

-Międzynarodowy dzień świadomości skoliozy.

-Światowy dzień MPD...


 Oraz masa innych świat, z którymi nie mam złych skojarzeń, za to mam przyjaciół, z którymi mogę te dni celebrować i tworzyć dobre skojarzenia. To dzięki temu, że przestałem pić mogę się rozwijać, zmieniać i budować relacje o których zawsze marzyłem, a do tworzenia których wcześniej nie byłem gotowy. 

Przez błędy wychowawcze i środowiskowe stałem się alkoholikiem.

Będąc czynnym alkoholikiem niszczyłem swoje życie.

Gdybym się nie uzależnił, nie miałbym motywacji by zmienić się z egocentrycznego gówniarza, w dojrzałego, odpowiedzialnego faceta jakim zaczynam być. 

Od początku mojej drogi trzeźwienia słyszę od starszych stażem trzeźwiejących alkoholików, że uzależnienie jest darem, a nie przekleństwem i zaczynam coraz lepiej rozumieć co mają na myśli. 

Kiedy piłem nie miałem kontroli nad swoim życiem, bo kierowała mną wódka, kiedy byłem dzieckiem nie miałem kontroli nad swoim życiem, bo kierowała mną matka.

TERAZ zaczynam kierować swoim życiem i mogę wreszcie robić to co chcę. Jestem trzydziestoletnim facetem, który zaczyna zrzucać okowy przeszłości i dojrzewa w trybie zaocznym. Jestem Alkoholikiem i to, że doskonale widzę swoje dotychczasowe błędy jest moją największą siłą.


Również wam życzę siły, odwagi i mądrości by kierować swoim życiem we właściwym kierunku. Oby przyszły rok był dobry.

Pogody Ducha

Dominik Alkoholik




niedziela, 20 grudnia 2020

Ego

Ego znaczy Ja. Ja jestem najważniejszy, jednakże to jak traktujemy innych mówi o nas wszystko. Czynni alkoholicy, ja również mają zaburzone postrzeganie siebie i otoczenia, jest to spowodowane występującymi w alkoholizmie mechanizmami:

- iluzji i zaprzeczeń. 

-rozproszonego "Ja"

-nałogowego regulowania uczuć

W uzależnieniu okłamujemy samych siebie, ja też siebie okłamywałem. Zawsze potrafiłem znaleźć argument, który potwierdzał, że " moja racja jest najmojsza'... 

Alkoholicy są skrajnymi Egoistami, Egotystami i Egocentrykami, ja też taki byłem i nadal jestem.

 Egoizm to nadmierna albo wyłączna miłość do siebie, przy czym w alkoholizmie i innych uzależnieniach jest to warunkowane przez mechanizm rozproszonego ja. Po zażyciu substancji miałem poczucie siły, niezniszczalności i kochałem siebie, w świecie w którym nikt mnie nie kochał i nie rozumiał.  Egoista kieruje się przeważnie własnym dobrem i interesem, nie zwracając zbytniej uwagi na potrzeby i oczekiwania innych. Alkoholikiem kieruje jedynie obsesja picia, wszystko jest nakierowane na myśl "będę mógł się napić". Jednocześnie alkoholik jest egotystą. 

Egotyzm to pęd do utrzymywania i rozwijania korzystnej opinii o własnej osobie. Zazwyczaj towarzyszy mu wyolbrzymiona pozytywna opinia o swoich cechach osobistych i własnej ważności. Zazwyczaj zawiera intelektualne, fizyczne, społeczne i inne typy przeszacowania. Egotysta ma obezwładniające poczucie centralności własnego 'Ja' i swoich przymiotów. Egotyzm oznacza umieszczanie siebie w centrum własnego świata, bez baczenia na innych - nawet osoby kochane lub uważane za bliskie - chyba że na warunkach ustalonych przez egotystę. tak dokładnie zachowuje się czynny alkoholik wszystko podporządkowuje pod siebie i swój nałóg.

Egocentryzm to tok rozumowania, który polega na centralnym umiejscowieniu własnej osoby w świecie. Niezdolność do tolerowania innych poglądów i postaw niż własne. Egocentryk postrzega świat wyłącznie z własnego punktu widzenia, poprzez absolutyzowanie własnych doświadczeń, obserwacji i przemyśleń, przy równoczesnym marginalizowaniu opinii pochodzących od innych osób. Nie przyjmuje do wiadomości innych opinii nawet w sytuacji, gdy są o wiele lepiej uzasadnione niż jego własne. Jest głęboko przekonany, że świat funkcjonuje zgodnie z jego mniemaniem lub że najlepiej by było, gdyby tak właśnie funkcjonował – na tej podstawie określa własne relacje z otoczeniem. Wynikiem takiego rozumowania egocentryka jest pogląd, iż wszyscy ludzie powinni postępować zgodnie z jego wolą i przekonaniami.






niedziela, 13 grudnia 2020

Życie nie ma sensu

 dopóki mu go nie nadamy. 


Wszystkie organizmy żywe mają w życiu trzy główne cele:

-Jeść

-nie dać się zjeść

-rozmnożyć sę i przekazać dalej materiał genetyczny

Tylko ludzie zastanawiają się jaki jest sens życia i to odróżnia nas od zwierząt.


 Z perspektywy czasu, popełniłem w życiu wiele błędów, byłem egoistyczny, leniwy, roszczeniowy. Myślałem, że wszystko mi się należy, że jestem najlepszy i wyjątkowy. Przez 26 lat aż do momentu kiedy zacząłem swoją drogę trzeźwienia popełniałem wszystkie możliwe błędy. Wiele z tego wynikało z błędów wychowawczych, tego, że jestem DDA i wielu innych czynników, które sterowały moim życiem. 

Nadal zastanawiam się, czy to, że nie zostałem nieuchwytnym psychopatycznym seryjnym morderca jest moim największym sukcesem, czy porażką. 

"Był Cichy, spokojny, nie szukał problemów, był pomocny i uprzejmy." to słyszymy od sąsiadów kiedy okazuje się, że ten miły chłopak z domu naprzeciwko zamordował swoją rodzinę. Ten opis doskonale pasuje też do mnie. Wiele różnych zaburzeń powstaje już we wczesnym dzieciństwie, potem się tylko nasilają. tak działają mechanizmy kompensacyjne psychiki.

"Nie ma ludzi normalnych, są tylko niezdiagnozowani" Słyszałem wielokrotnie i im dłużej nie piję, tym bardziej się w tym utwierdzam. Każdy ma swoje sposoby na udawanie, że radzi sobie w życiu. Moimi był alkohol, sex i trochę narkotyków.

Ale mogło być inaczej, w poszukiwaniu doznań mogłem przecież pójść w stronę zbrodni... Gwałty, morderstwa, adrenalina, endorfiny i poczucie siły... 

mam w głowie cichy głosik, który kiedyś był o wiele głośniejszy, mówił "napij się jeszcze, nie jesteś pijany", "To ludzie są do niczego, Ty nie robisz nic złego, przecież to normalne" bardzo łatwo jest się zatracić w takich myślach. O wiele trudniej jest wyzbyć się egoizmu i faktycznie zrobić coś ze swoim życiem.

Od trzech lat się staram, choć nie zawsze mi wychodzi, mam w sobie jeszcze wiele nieprzepracowanych problemów, wiele traum, wiele win. Staram się być dobrym człowiekiem, nigdy nie będzie idealnie, ale jest coraz lepiej.

Wcześniej moje życie jako całość nie miało sensu, było pofragmentowane, rozbite, ja byłem rozbity... Teraz jestem w trakcie składania wszystkiego do kupy, sprzątania, usuwania śmieci i porządkowania tego co istotne. W tej chwili to nadaje sens mojemu życiu. Odchodzę od wielkich niespełnionych marzeń i użalania się nad sobą, zaczynam realistycznie patrzeć na świat, mierzę siły na zamiary. najlepszym przykładem jest ten blog. od zawsze marzyłem o prowadzonym przez wiele lat blogu, z wartościowymi wpisami i tysiącami wyświetleń. Ale nic nie dzieje się samo i dlatego teraz siedzę i piszę, jeden wpis tygodniowo, co tydzień, bez wyjątków, a czy kiedyś spełni się moje marzenie? To pokarze tylko czas.


Koniec marudzenia, użalania się nad sobą i szukania wymówek.

Jestem Dominik i jestem alkoholikiem, mam 30 lat i dzięki temu, że zacząłem trzeźwieć moje życie nabiera sensu. Rozwijam się, pracuję nad sobą i odzyskuję kontrolę nad swoim życiem, mam partnerkę i przyjaciół na których zawsze mogę liczyć. ale to nie stało się samo z dnia na dzień, ciężko na to zapier*alam. Mimo tego, że często mi się nie chce, ze głos w mojej głowie często mówi "a j*bać to wszystko". Ponieważ teraz zrozumiałem, że nie ma łatwej, szybkiej prostej drogi, a trzeźwienie jest jak Legia Cudzoziemska... "Maszeruj, albo gin!" nie ma trzeciej opcji...

Pogody Ducha

Dominik Alkoholik




 

niedziela, 6 grudnia 2020

proste sposoby są najlepsze.

 Podstawą trzeźwienia każdego alkoholika jest program 24 godzin. Jest on przekazywany na wszystkich terapiach stacjonarnych i ambulatoryjnych. Uzależnienia psychiczne są chorobą zakłamania samego siebie, a mechanizmy chorobowe prowadza nie tylko do wyniszczenia fizycznego, ale także do zaburzeń postrzegania swojej osoby i otoczenia. 

 Program w ogólnym zarysie pomaga przełamać te mechanizmy i przywrócić "normalne" funkcjonowanie w otoczeniu.

 Używam cudzysłowu świadomie, ponieważ z mojego doświadczenia wynika iż nie ma człowieka, który wpasowałby się swoja osobą we wszystkie ramy normalności. Jednakże dzięki  stosowaniu się do prostych wytycznych programu każdy człowiek może poprawić swoje relacje z innymi, a także zmienić zmieniony w wyniku choroby obraz siebie samego.

 Ja osobiście w wyniku wielu zaburzeń, które wystąpiły w moim życiu miałem bardzo spaczone postrzeganie samego siebie i od trzech lat pracuję nad jego zmianą. Byłem osobą bardzo egocentryczną, roszczeniową i myślałem, że jestem jeden na milion i wszystko powinno być tak jak ja chcę. Teraz wiem, że jestem w najlepszym razie osobą jedną na 100. Wynika to z prostej statystyki: Jeżeli 1/10 osób się uzależnia, a z tych uzależnionych 1/10 trwale wychodzi z choroby, to na dzień dzisiejszy jestem tą jedną na 100 osób. 

Program 24 godzin, jak wszystkie sposoby zmiany swojego zachowania, jest jednocześnie bardzo prosty i cholernie trudny. ja osobiście  lubię o nim myśleć jak o programie " Kaizen Light". Kto spotkał się z filozofią Kaizen, będzie wiedział co mam na myśli.

Filozofia Kaizen w najprostszym ujęciu to "Zmiana na Lepsze" ciągłe doskonalenie się techniką małych kroków.  bardzo podobnie jest w programie 24 godzin:

1.Właśnie dzisiaj chcę spróbować przeżyć ten dzień dobrze i nie od razu załatwić w nim problemy całego mojego życia. Spróbuję przeżyć go tak, jak nie miałbym jeszcze odwagi żyć przez resztę mojego życia

W procesie trzeźwienia, zwłaszcza na samym początku, człowiek jest przytłoczony wszystkim co się wokół niego dzieje, bardzo łatwo wpaść w pułapkę mechanizmów chorobowych, które z natury swej kierują nas do sięgnięcia po alkohol. Kiedy przez chorobę przez 3, 5, 10, 30 lat budowaliśmy swój obraz świata na kłamstwie to przy spojrzeniu po raz pierwszy "trzeźwym okiem" na to co się z nami działo pierwszą myślą jest: "Ja Pier*ole nie ogarniam! Jakim ja ch*jem byłem! K*rwa zniszczyłem wszystko co tylko mogłem! Do niczego się nie nadaję! " a stag juz prosta droga do najprostszego znanego nam środka przeciwbólowego jakim jest alkohol. 

 Tak jeśli przez lata zachowywałeś się jak Ch*j to nie dziw się, ze tak Cię wszyscy traktują. Jeśli przez lata co chwilę wylatywałeś z kolejnych prac za picie nie dziw się, ze teraz nikt nie chce Cię zatrudnić.

ALE PRÓBUJ, STARAJ SIĘ nic nie dzieje się od razu, ale działaj 24 godziny na dobę, tylko dzisiaj, bo powrót do picia to najgorsze rozwiązanie.

Właśnie dzisiaj chcę być szczęśliwy. Zakładam, że prawdą jest "najczęściej ludzie są na tyle szczęśliwi na ile postanowią nimi być".

To jest pięknie powiedziane, ale cholernie trudne... sam nie zawsze, nie codziennie potrafię być szczęśliwy, mam swoje górki i dołki, ale patrząc na siebie  cztery lata temu i teraz i jak się zmieniłem mogę sobie powiedzieć: " Kurde jest dobrze, jestem szczęśliwy!"

Właśnie dzisiaj chcę dostosować się do tego co jest, a nie próbować dostosowywać wszystko do moich własnych życzeń. Chcę sprostać mojemu losowi jakikolwiek on będzie.

Tak, ludzie rzadko robią dokładnie to co i kiedy chcemy. Gdyby dało się nimi sterować jak robotami byłoby idealnie, każdy egocentryk wam to powie. Po trzech latach mogę powiedzieć jedno: Jeżeli chcesz, żeby wszystko było zrobione tak jak chcesz i wtedy kiedy chcesz to rusz d*pę i to zrób. W trakcie picia nikt nie ma kontroli nad swoim życiem wszystko jest pomiędzy piciem. Ja żyłem od gorzały, do gorzały i wszystko się  po prostu działo... teraz zaczynam odzyskiwać kontrolę i robię co chcę. Są rzeczy, których nie lubię robić, są tez takie, które lubię. Nie szukam wymówek, nie kombinuję nie kręcę. Zazwyczaj... Nie jestem ideałem i nigdy nie będę. Nie zawsze wszystko robię na 100%, ale to na czym mi zależy zawsze. Jeśli komuś zależy na czymś innym to może to zrobić sam, a jeśli szuka wymówek, to jego problem. Jestem Alkoholikiem, znam wszystkie wymówki, nie pier*ol, tylko to zrób. 

Właśnie dzisiaj chcę ćwiczyć mój umysł. Chcę poznawać rzeczy godne poznawania. Chcę nauczyć się czegoś użytecznego. Chcę czytać coś wymagającego wysiłku, myślenia, skupienia.

Kiedy piłem, byłem mistrzem zaczynania, bo wszystko było wymówką, żeby się napić, tego zostałem nauczony i wtedy wydawało mi się to "normalne". teraz zaczynam i kończę nie myśląc nawet o piciu. 

Właśnie dzisiaj chcę ćwiczyć moją wolę na trzy sposoby

1. zrobię coś dobrego i nie wypomnę tego ani nie pochwalę się tym

2. dokonam co najmniej dwu rzeczy, na które zwykle nie mam ochoty

3. nie okażę nikomu, że moje uczucia zostały zranione


Właśnie dzisiaj chcę mieć plan postępowania; mogę nie trzymać się go ściśle, lecz spróbuję uchronić się od pochopności i niezdecydowania.

Tu każdy ma dowolność, ja mam swoją małą rutynę, której się trzymam i która mi się sprawdza, jest to najbliższe dokładnemu planowi działania, jak chcę się do niego zbliżyć, bo wiem, że zawsze może wydarzyć się coś niespodziewanego i dokładny plan "weźmie w łeb"

Właśnie dzisiaj znajdę spokojną chwilę dla siebie i spróbuję się odprężyć. Spojrzę wtedy na moje życie z lepszej perspektywy.

Czas dla siebie jest bardzo ważny, ja staram się go zawsze wygospodarować. nie ważne, czy to przerwa na papierosa w pracy, czy pół godziny pod prysznicem, zawsze jest czas, żeby zastanowić się nad sobą i tym co robię,

Właśnie dzisiaj chcę pozbyć się obaw i cieszyć się tym co piękne. Ufam, że dając z siebie dużo światu, dużo przez to zyskuje.

Hinduska Karma, czy dowolny inny system moralny związany z religią, lub nie można wygotować i wydestylować do jednego zdania: " Proszę nie bądź ch*jem..." bo to już było i nie wyszło mi na dobre...

Właśnie dzisiaj chcę być zgodny z otoczeniem. Chcę dobrze wyglądać być odpowiednio ubrany, mówić spokojnym tonem, być uprzejmym, nie krytykować niczego, nie wyszukiwać "dziury w całym" i nie zmieniać nikogo z wyjątkiem samego siebie.

Staram się...





niedziela, 29 listopada 2020

mam trzy latka, trzy i pół sięgam głową ponad stół...

 No dokładnie to pojutrze 01.12.2020 będę miał trzy lata pełnej abstynencji. 

Czy 30 w tym 3 lata abstynencji to już 30 + 3= 33 Jezusowy Wiek? 

Rany, kiedy ten czas zleciał... 

Człowiek Ma Dwa Życia, 

To Drugie Zaczyna Się,

Gdy Uświadomi Sobie, 

Że Ma Jedno – Konfucjusz


Kurde, chyba sobie to wytatuuję... Od trzech lat to jedna z moich ulubionych maksym. 

Przez te trzy lata wydarzyło się i dużo i mało, zależy jak na to spojrzeć. Z jednej strony nie zrobiłem nic bardziej szalonego i wyjątkowego niż wcześniej, z drugiej od trzech lat nie od*ebałem nic naprawdę głupiego tylko dlatego, że byłem zamroczony alkoholem, nie jestem rozchwiany i niestabilny. Wszystko co teraz robię, robię bardziej świadomie i z namysłem, a jednocześnie nadal potrafię być szalony i spontaniczny. 

Wczoraj moja była partnerka i długoletnia przyjaciółka obchodziła swoją 10 rocznicę nowego życia. Wiem ile w tym czasie przeżyła, co robiła, wiem gdzie była 10 lat temu i gdzie jest teraz. Nieodmiennie od 10 lat mnie inspiruje. 

Wiem gdzie byłem 10 lat temu, od tamtej pory moje życie wykonało Salto Mortale. mając dwadzieścia lat, myślałem, że jestem Młodym Bogiem, idealistą, perfekcyjnym, genialnym, unikalnym facetem "1 na 1 000 000"...
Z perspektywy czasu widzę, jakim egocentrycznym bucem byłem... Ale widocznie to była najlepsza wersja mnie jaka mogłem wtedy być, żeby się rozwinąć potrzebowałem dziesięciu lat, uzależnienia i przewartościowania większości swojego życia. 

Ciągle zastanawiam się, czy mogłem coś zrobić, żeby się nie uzależnić. Dochodzę to wniosku, że NIE. Moje uzależnienie to wynik wieloletniego zaniedbania, błędów i głębszych problemów emocjonalnych. Dwadzieścia lat "pracowałem" na to by się uzależnić...

Teraz dzięki temu, że upadłem zaczynam dojrzewać. Czy zajmie mi to kolejne dwadzieścia lat? Tego nie wiem, wiem natomiast, że dzięki mojemu uzależnieniu mam narzędzia do tego, by zmieniać to co było złe we mnie i motywację by to robić. Nie wiem, gdzie będę  za kolejne 10 lat, nie wiem gdzie będę nawet za 3 lata. Wiem jedynie gdzie byłem i że zrobię wszystko by tam nie wracać.

Pogody Ducha Życzę

Dominik Alkoholik



niedziela, 22 listopada 2020

Nic się nie dzieje...

 ... Jeżeli człowiek tylko biernie czeka. 

Najtrudniejsze w zmianach, jest to, że wymagają wysiłku. Od początku mojej drogi wychodzenia z problemu alkoholowego słyszałem, że żeby nie pic wystarczy przestać. Tylko tyle i Aż Tyle. Totalny brak motywacji i napędu do działania jest destrukcyjny. Doprowadza do sytuacji, kiedy nienawidzisz siebie za to co robisz, a mimo to, to robisz. 

Budzisz się rano i mówisz sobie, że dzisiaj tylko "seta" na kaca i kończę z tym. i tak codziennie przez rok, dwa, dwadzieścia. 

Zawsze powtarzałem sobie, że "pije z umiarem, ale umiar ma słabą głowę i szybko odpada". Nadal tak twierdzę i dlatego nie ruszam alkoholu. wiem jaki byłem kiedy chlałem i nie chcę tam wracać. 

Alkoholizm to podstępna choroba, przy czym picie alkoholu to tylko objaw nie przyczyna. Alkoholizm, ogólnie uzależnienie to objaw poważniejszych problemów wewnętrznych, duchowych i umysłowych. 

"Nie ma ludzi zdrowych, są tylko nie przebadani."  Niby to tylko slogan i mrzonka, ale im dłużej się nad tym zastanawiam tym lepiej widzę, że to święta prawda. "Normalność" to tyko konstrukt, zestawienie szczytu statystycznych krzywych rozkładu naturalnego. Nie istnieje jednostka, która w każdym parametrze znajduje się w piku, większości statystycznej. To tylko uśrednione wartości, a każdy z nas jest mniej lub bardziej odchylony od "normy". 

Im bardziej jesteśmy odchyleni tym większe możemy mieć problemy ze sobą, swoją  osobowością, samorealizacją i zmianami w życiu.

Pierwszym krokiem jest samo uznanie, z e jest coś z nami nie tak, a jako że jednostka ludzka jest z natury egocentryczna i samolubna to ten krok jest najtrudniejszy.

Przyznanie się przed samym sobą, że "Kur*a Zj*bałem!" to najtrudniejszy moment w życiu każdej osoby uzależnionej. 

Życzę wszystkim Pogody Ducha

Dominik Alkoholik

niedziela, 15 listopada 2020

30-tka...

"CZŁOWIE MA DWA ŻYCIA, TO DRUGIE ZACZYNA SIE, GDY UŚWIADOMIMY SOBIE, ZE MAMY JEDNO." - Konfucjusz

 Mam trzydzieści lat i jestem trzeźwiejącym alkoholikiem...

Niedawno miałem trzydzieste urodziny, 27 października, dokładnie mówiąc.

Niedługo będę miał trzecie. Trzeci rok bez alkoholu. 1-go grudnia 2017 roku zgłosiłem się na terapię odwykowa w ośrodku w Charcicach. To wtedy narodziłem się na nowo.

I O ja Pier*ole, życie jest trudne...

Od prawie trzech lat staram się wszystko poukładać, zmieniać się i funkcjonować normalnie. Czasem nawet mi się udaje, czasem... 

Staram się trzymać zaleceń dla trzeźwiejących alkoholików, czytam, słucham i oglądam wszystko co znajdę na ten temat. staram się zmieniać siebie i żyć w zgodzie z modlitwą o pogodę ducha:

"Boże,

użycz mi pogody ducha,

abym godził się z tym,

czego nie mogę zmienić.

Odwagi, abym zmieniał to,

co mogę zmienić.

I mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Pozwól mi co dzień

Żyć tylko jednym dniem

i czerpać radość z chwili, która trwa;

i w trudnych doświadczeniach losu ujrzeć

drogę wiodącą do spokoju;

i przyjąć – jak Ty to uczyniłeś

– ten grzeszny świat takim,

Jakim on naprawdę jest,

a nie takim jak ja chciałbym go widzieć;

i ufać, że jeśli posłusznie poddam się Twojej woli,

to wszystko będzie jak należy.

Tak bym w tym życiu osiągnął umiarkowane szczęście,

a w życiu przyszłym, u twego boku, na wieki posiadł

szczęśliwość nieskończoną.

"

A czasem w mojej głowie odzywa się mój Wewnętrzny Psychopata, ten cholerny głos, który mówi: "Skacz, umiesz latać!" kiedy stoisz nad przepaścią, głos, który mówi: "Napij się jeszcze, nie jesteś pijany.", kiedy ty dobrze wiesz, ze przed chwilą wypiłeś "z gwinta" trzecią ćwiartkę tego dnia, a nie ma jeszcze 14-tej. Głos, który uważa, że najlepszym wyjściem jest rozładowanie napięcia przez picie, wybuch dzikiej furii, albo spalenie wszystkiego co mi nie odpowiada...

Od trzech lat uczę się nad sobą panować. I im dłużej nie piję i im dokładniej przyglądam się światu zauważam, ze zajebiście mi idzie.

We wspólnocie Anonimowych Alkoholików do której należę od lat mówi się, by nie porównywać się do innych. 

W tekście DESIDERATA jest fragment: 

"Jeśli porównujesz się z innymi możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie."

Coraz lepiej go rozumiem i czasem mi się to udaje, ciężko jest jednak nie czuć się lepszym od ludzi, którzy jedzą kapsułki do prania i gorszym od ludzi, którzy osiągnęli o wiele więcej niż ja. 

Kiedy usiadłem do laptopa i zacząłem pisać ten post, miałem go ułożonego w głowie i miał wyglądać zupełnie inaczej, chciałem napisać, jak to wspaniale mi się układa, ze jestem dumny z siebie i z ostatnich trzech lat, ale życie skorygowało moje myślenie. Tak z wielu rzeczy jestem zadowolony, ale ze znacznej większości nie, nie na wszystko mam wpływ i wiele przeczy muszę jeszcze przepracować i zaakceptować. Miałem napisać super motywujący post, o tym, że wychodzenie z alkoholizmu nie jest trudne. piszę jednak to co jest prawdą, żeby być szczerym wobec samego siebie. Bo w Trzeźwieniu najważniejsza jest POKORA i UCZCIWOŚĆ WOBEC SAMEGO SIEBIE. 

Ryszard "Peja' Andrzejewski, w zeszłym roku napisał, że trzeźwienie naprawdę zaczyna się w 6-7 roku abstynencji, wtedy pomyślałem, że gada bzdury, bo przecież ja mam dopiero dwa lata abstynencji a idzie mi świetnie. teraz rok później widzę, że miał rację, a przede mną jeszcze wiele pracy.

Życzę wszystkim Pogody Ducha

Dominik


poniedziałek, 4 maja 2020

Ciągle coś nowego

Niby zastój, niby pandemia, a ja nie mam czasu usiąść na spokojnie i pomyśleć co napisać, o samym pisaniu nie wspominając... Dziś przeczytałem post cudownej pięknej inteligentnej kobiety, który natchnął mnie do napisania czegoś. Jest to osoba, która była i jest w moim życiu bardzo ważna. Pisała o tym, że nienawidzi marnować czasu i robi kilka rzeczy na raz. Czytając ten post zdałem sobie sprawę, że zachowuję się często identycznie jak ona, choć patrząc na nas można by odnieść wrażenie, że nic nas nie łączy i jesteśmy diametralnie różni.
 Mnie przypomniała się anegdota o Amerykaninie i Meksykańskim rybaku, która chyba dobrze odzwierciedla nasze różne poglądy na życie:

"Pewien amerykański biznesmen wybrał się do Meksyku. Będąc w wiosce na wybrzeżu, w małym porcie spotkał rybaka, który wrócił z ładunkiem bardzo dobrej jakości tuńczyka. Amerykanin zagadnął go:
– Ile trwały twoje dzisiejsze połowy?
– Och, niezbyt długo.

– A co robisz z resztą czasu?
– Śpię do późna, spędzam czas z moją żoną i dziećmi, chodzę na spacery, sączę wino i gram na gitarze z moimi amigos. Jestem bardzo zajętym człowiekiem, senor.
– Słuchaj, jestem doświadczonym człowiekiem biznesu i radzę ci, żebyś zaczął łowić więcej ryb.
– Po co mi więcej ryb?
– Po to, żebyś zarabiał więcej pieniędzy.
– A po co mi pieniądze, senor?
– Żebyś mógł kupić większą łódź i łowić jeszcze więcej ryb. A z zysków mógłbyś kupić więcej łodzi i zatrudniać rybaków. Dzięki temu mógłbyś otworzyć przetwórnię ryb, kontrolując zarówno surowiec, jak i produkt, a potem przenieść się do Mexico City, a może nawet do Nowego Jorku. Byłbyś człowiekiem sukcesu!
– Ile czasu by mi to zajęło?
– Jakieś 10-15 lat.
– Acha. To dość długo.
– Posłuchaj, wtedy przychodzi najpiękniejszy moment. Sprzedajesz dobrze prosperującą firmę i zarabiasz miliony, miliony dolarów!
– Miliony? A po co?
– Po to, żebyś mógł się wyprowadzić do nadmorskiej wioski, by spać do późna, spokojnie spędzać czas ze swoją żoną i dziećmi, chodzić na spacery, sączyć wino i grać na gitarze ze swoimi amigos…. "

 Tak diametralnie różne, a jednocześnie tak podobne w swych założeniach.
 Ja ciągle łapię się na tym, że jak w piosence Daft Punk, chcę: harder better faster stronger...
 Wszystko musi być " podkręcone na 11" nie lubię marnować czasu jeśli mam siedzieć i oglądać serial, to pomimo, że mnie interesuje to z tyłu głowy mam myśl: " mógłbyś teraz pisać, rzeźbić, polerować wisiorki, albo zrobić nóż. (Wyrywek z moich rozległych zainteresowań umysłowo manualnych).
 Podobnie mam ostatnio z czytaniem, kiedyś potrafiłem czytać książkę, za książką, teraz czytam tylko kiedy nie mam innych opcji zajęcia rąk i głowy.
Na terapii słyszałem wielokrotnie: " daj czas czasowi", "wszystko w swoim czasie", "bądź Tu i Teraz" i średnio mi to wychodzi...
Nie potrafię nie planować wszystkiego na tydzień, miesiąc, rok do przodu i oczywiście co nieporządane bardzo się denerwuję, kiedy nic nie idzie po mojej myśli...
Jak wiemy stres prowadzi do napięcia a napięcie do chęci picia.
Z drugiej strony kiedyś alkohol pomagał mi znaleźć ten spokój i niczym się nie przejmować, bo dopóki byłem ja i flacha, to byłem Tu i Teraz, a co będzie na dnie butelki nigdy mnie nie obchodziło. Teraz muszę na nowo szukać spokoju i złotego środka w tym wszystkim i pewnie jeszcze sporo mi to zajmie.
Nadal muszę " spłaszczać amplitudę" bo jak na razie to" albo grubo, albo wcale"
Pogody ducha życzę
Dominik Alkoholik


wtorek, 7 kwietnia 2020

Uczciwość

Wobec Samego Siebie

„Zazwyczaj są to mężczyźni i kobiety, którzy z natury swojej nie są zdolni do zachowania uczciwości wobec samych siebie. Istnieją tacy nieszczęśnicy. To nie ich wina. Tacy się po prostu urodzili. Z natury swojej nie są zdolni pojąć, a tym bardziej rozwinąć, sposobu postępowania, który wymaga bezwzględnej uczciwości” 

Kiedy piłem: Kłamałem, Mataczyłem i oszukiwałem... 
 Teraz staram się być uczciwy, postępować właściwie, nie zawsze mi się to udaje, ale pracuję nad Sobą.

Zwłaszcza w tym trudnym czasie uczciwość wobec siebie, jest ważna, nie można olewać środków bezpieczeństwa, bo stanowi to zagrożenie dla mnie i dla innych.
Moje zachowanie opiera się na zdrowym egoizmie, dbaniu o własny tyłek, bez naruszania wolności innych. 
Jeśli JA stosuję rękawiczki, maseczkę, mydło i płyny dezynfekcyjne, to czuję się bezpieczny. Ani "Pani Krysia z Warzywniaka' mnie nie zarazi, ani ja jej. 
Jeśli JA nie wychodzę z domu bez potrzeby to minimalizuję ryzyko tego, że złapię COVID-19, a jeśli go nie złapię to nie przekaże go dalej.

Wymaga to bezwzględnej uczciwości, i to ja mam od siebie wymagać. OD SIEBIE, nie od innych, to ja mam dbać o siebie, a przy okazji o to, by nikogo nie zarazić, to zdrowy egoizm. 

natomiast co do innych to ich sprawa, czy będa dbac o siebie, czy nie, dla MNIE bezpieczne jest traktowanie każdego jak zarażonego, jak Zombie z Filmów George'a Romero, powolne, mało agresywne, łatwo je ominąć i przed nimi uciec. W najgorszym przypadku strzelać w głowę... (#czarny humor)
Tak ważnym jerst by każdy dbał o swoje zdrowie i o to, żeby się nie zarazić, ale koniec końców każdy odpowiada za siebie, nie mam wpływu na to, czy inni będa uczciwi wobec siebie...

Pogody ducha Wszystkim

Dominik Alkohlik

poniedziałek, 30 marca 2020

Nowy Początek

Nowy Początek...

Po dwóch latach bez alkoholu, czas chyba zacząć coś ze sobą robić. Z jednej strony, czas dobry jak każdy inny, z drugiej Najwyższy Czas. Kiedy piłem miałem w głębokim poważaniu to co się dzieje dookoła i co myślą o mnie inni.
 Mówi się, że alkohol zmienia świadomość... ja tak nie uważam. Nie ważne, czy po spożyciu, czy na trzeźwo to ciągle jesteś TY, tylko, że inne części Ciebie są widoczne. Alkohol pozbawia hamulców, zapominałem o normach społecznych (Superego), o swoich przekonaniach, planach i marzeniach (Ego), zostało tylko zwierze(Id) mózg gadzi, który robił wszystko, by działał ośrodek nagrody, sterowany alkoholem. Byłem jak Mr. Hyde, jak Hulk po Mefedronie. To jeden z mechanizmów uzależnienia tzw. "Mechanizm podwójnego/rozdwojonego JA"
 Słusznie mówi się, że alkohol powoduje zezwierzęcenie.  W społeczeństwie utarł się stereotyp alkoholika, jako Menela, Żula, Kloszarda... Pariasa, który krąży od śmietnika do sklepu. To błędny stereotyp dotyczący tylko ostatniego stadium choroby, a i tak wiele osób bezdomnych nie jest alkoholikami. Ten stan o którym większość myśli to Picie kasacyjne, kiedy człowiek przez lata picia stracił, już prawie wszystko. Poza Życiem i ciągłym głodem alkoholowym.
 Ale co to za życie... dzień brany na kilka razy od "Zgona" do "Zgona", kiedy nic nie ma znaczenia, kiedy nic się nie liczy... tylko GORZAŁA! jednakże to "Margines Marginesu' uzależnić się możne każdy. Uzależnienie pod tym względem jest równie demokratyczne, co śmierć...
 Nie wiem dokąd zaprowadzi mnie moja droga, ale zawsze będę pamiętał od czego zaczynałem, jaki byłem...
 Wyhamowałem daleko przed Punktem Krytycznym, ale tylko dlatego, że piłem krótko i jeszcze nie do końca zatraciłem się w szaleństwie uzależnienia.
 Nie zmienia to faktu, że zmarnowałem kilka lat, których już nigdy nie odzyskam, mogę je jedynie wykorzystać, wyciągnąć jak najwięcej, z tej najważniejszej lekcji, jaką dotąd zaserwowało mi moje życie...

Życzę Wszystkim Pogody Ducha
Dominik Alkoholik


https://www.youtube.com/watch?v=rCgwRwJHGzo

niedziela, 22 marca 2020

Czym Się różni człowiek od jabłka?

 Jabłko najpierw dojrzewa, a później upada, a człowiek najpierw musi upaść, żeby dojrzeć.

 Tego bloga zacząłem pisać spontanicznie lata temu i równie spontanicznie przerwałem. przez te lata moje życie zmieniło się o 180, a później 360 stopni. Tak wiem, że to powrót do punktu wyjściowego i tak się czuję.
8 lat życia przeleciało mi, sam nie wiem kiedy. Nie czuję się dojrzalszy, odpowiedzialniejszy, a przecież powinienem...
 Wydarzyło się wiele rzeczy, część dobra, część zła za wszystkie sam odpowiadam, choć wielokrotnie szukałem wymówek, usprawiedliwień i winy innych w moim postępowaniu. Byłem egoistyczny, przemądrzały i wyniosły, choć nie miałem powodu taki być..
 Mam 29 lat, prawie 30, jestem alkoholikiem. nie piję od dwóch lat, przez sześć byłem jak Titanic w zderzeniu z górą lodową, niszczyłem siebie nie patrząc na innych.
Teraz zaczynam odbudowywać, to co zniszczyłem...
Nie wiem kiedy dokładnie zaczął się mój upadek i jakie były jego dokładne przyczyny, to z resztą nie istotne. Istotnym jest że się podniosłem i codziennie szukam siły by iść dalej.