Dawno nic nie pisałem na blogu... Brak chęci, czasu, a przede wszystkim wewnętrzne przeświadczenie, że muszę pisać coś sensownego/wartościowego, bo inaczej to nie ma sensu...
Kiedyś miałem bardzo wysokie mniemanie o sobie, większość ludzi dookoła uważałem za bandę debili, tylko dlatego, że mieli inne zainteresowania i gorsze oceny w szkole. Teraz powoli zmienia się moje nastawienie, zaczynam rozumieć, że sam mam wiele wad i przywar, że nie jestem LEPSZY od innych tylko dlatego, że jestem inny.
Nie chodzę na mityngi AA, ale dalej żyję według zasad wspólnoty. Należymy z żoną do Neokatechumenatu - to równie zabawna "sekta" i podobnie jak w AA przychodzą tam ludzie, którzy czują, że coś jest "nie tak", ale okłamują sami siebie, że to nie z nimi jest problem.
Kiedyś obiecałem sobie, że nie będę chodził do kościoła, bo to nie ma sensu... No to ten... Nadal tak jest, ale będąc w neokatechumenacie mój "wewnętrzny egoista" myśli sobie, że taki zwykły kościół, to dla plebsu, który nie wie o co w tym wszystkim chodzi, a ja chodzę tam, gdzie to ma sens...
Pokręcone, ale działa jak wszystko w moim życiu do tej pory. Pomimo abstynencji i programu 12 kroków, pewnie nie przekonałbym się do chodzenia "normalnie" na Msze do kościoła, a tak to mam "coś jak AA, tylko bardziej religijnie" i jest git.
Na dzisiaj wystarczy, choć mój wewnętrzny krytyk mówi mi, że powinienem od razu napisać coś rozmiarów " Pana Tadeusza"...
Pogody ducha
Dominik Alkoholik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz