Szukaj na tym blogu

niedziela, 17 stycznia 2021

Jeśli wejdziesz między wrony...

 Musisz krakać, jak i ony...

Od kiedy pamiętam wiedziałem, że ludzie piją alkoholi i że jest to normalne. Wszyscy dorośli w moim otoczeniu pili, jedni byli uzależnieni inni nie. Moja świadoma znajomość z alkoholem zaczęła się, kiedy miałem 14lat. Były to pierwsze doświadczenia moje i moich kuzynów w czasie wakacji. Wyjście "na ryby" przerodziło się w pierwszą popijawkę, wtedy nas to bawiło, było czymś nowym, ciekawym, typowym kuszącym "zakazanym owocem".

 Wtedy też dostaliśmy potwierdzenie, że picie to nic złego, tylko trzeba to robić pod kontrolą, "Lepiej pijcie w domu, żebyśmy was mieli na oku". Nie "NIE PIJCIE, alkohol jest dla dorosłych!" tylko, "Spoko, pijcie, nam jako waszym rodzicom to nie przeszkadza..."  

 Od tamtej pory zdarzało mi się wiele spotkań z alkoholem, zwykle z pozoru nie groźnych, ale już wtedy budowały one we mnie przeświadczenie, że "alkohol to nic złego i każdy pije, to normalne".

Teraz z perspektywy czasu nie dziwi mnie, że kiedy tylko wyrwałem się z domu na studia alkohol stał się codziennością, nie w dużych ilościach, dwa trzy piwa, ale praktycznie co wieczór, po zajęciach, do tego imprezy w akademiku i poza nim.

Nie piłem mało, ale też nie najwięcej ze wszystkich osób, jakie znałem. Pomimo, że studiowałem psychologię i znałem już mechanizmy uzależnienia, a może właśnie przez to że ją studiowałem, nie zauważałem, że moje zachowania noszą już znamiona picia ryzykownego, a moje zachowanie w innych aspektach też się zmienia.

 Stawałem się coraz bardziej egocentryczny i aspołeczny, był to bardzo powolny, długotrwały proces. 

Licząc optymistycznie 8 lat powolnej, acz nieuchronnej degrengolady.  Licząc pesymistycznie, do czego się skłaniam do chwili kiedy w wieku 27 lat stanąłem na progu ZLU Charcice moje życie było jedną wielką pomyłką, jednym wielkim ciągiem, błędów wychowawczych, problemów psychicznych i niepowodzeń. Z zewnątrz oczywiście wszystko wyglądało "normalnie", rodzina patologiczna potrafi zakłamywać rzeczywistość i sprawiać pozory. 

 Teraz od trzech lat powoli zmieniam swoje zachowanie, to powolny, długotrwały, czasem bolesny proces, ale alternatywa jest gorsza.

 W AA mówimy "Ile piłeś, tyle musisz trzeźwieć" jest to moim zdaniem poste, acz dobre określenie na to ile czasu potrzebujemy na czasem całkowita zmianę swojego życia, obrót o 180 stopni, nowy początek i budowanie czegoś wartościowego. 

 Kiedy piłem szukałem towarzystwa ludzi, którzy piją, najlepiej takich, którzy piją więcej ode mnie, co gruntowało moje przeświadczenie, że "wcale dużo nie piję", teraz wiem, że było to działanie Mechanizmu Iluzji i Zaprzeczeń. 

Teraz szukam towarzystwa ludzi, którzy nie piją i którzy mogą cos wnieść do mojego życia. Teraz mam coraz więcej znajomych i przyjaciół dzięki którym się rozwijam, dają mi motywacje do poprawy swojego życia i bycia równie wartościowym i motywującym dla nich. 

 Powoli zmieniam swoje życie, Wiem od czego zacząłem, nie wiem kiedy i jak skończę. Działam, Trzeźwieję, Żyję. 24 godziny na dobę, Krok po Kroku.

Życzę wszystkim Pogody ducha

Dominik Alkoholik



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz