"Po co?" to jednocześnie najbanalniejsze i najtrudniejsze z pytań, jakie można zadać alkoholikowi. Felek Alkoholik porusza ten temat w "12 kroków Felka alkoholika" Meszuge również porusza ten temat w swoich tekstach.
Ja osobiście od dawna staram się odpowiadać sobie na pytanie "PO CO?", zamiast "DLACZEGO?". Wbrew pozorom te dwa pytania są diametralnie różne i są to pytania o zupełnie różne kwestie.
-Dlaczego się upiłeś? -Bo była wódka. / -Po co się upiłeś? -...
Ale również:
-Dlaczego przestałeś pić? -Bo miałem siebie dość. ; -Bo mi żona kazała.
-Po co przestałeś pić? -...
Oczywiście często się zdarza, że osoba odpowiadając na pytanie "dlaczego?" odpowiada tak naprawdę na pytanie : "Po co?" co dodatkowo utrudnia różnicowanie tych pytań.
Niedawno, ponownie sięgnąłem po książkę Meszuge "Z piekła do trzeźwości" zebrane w niej jest kilkanaście tekstów o alkoholizmie, trzeźwieniu i AA. Teksty te w połączeniu z kilkoma innymi sytuacjami w moim życiu doprowadziły mnie do ponownego przemyślenia programu 24 godziny, kroków, itd...
Jest to dla mnie kolejny krok na drodze do rozwoju, trzeźwienia i widzenia szczęśliwego życia.
To znaczy mam KURWA taką nadzieję, bo w tej chwili mam kipisz we łbie i nie wiem co myśleć.
Od początku i po kolei:
Na początku mojego trzeźwienia nie do końca rozumiałem program 24 godziny, nie jestem pewny, czy teraz rozumiem go lepiej, ale mam taką nadzieję. Mam dokładnie na myśli ten fragment:
– Właśnie dzisiaj chcę przeżyć ten dzień dobrze i nie od razu załatwić w nim problemy całego mojego życia. Spróbuję przeżyć go tak, jak nie miałbym jeszcze odwagi żyć przez resztę mego życia.
– Właśnie dzisiaj chcę być szczęśliwy. Zakładam że prawdą jest „najczęściej ludzie są na tyle szczęśliwi, na ile postanowią nimi być”.
– Właśnie dzisiaj chcę dostosować się do tego co jest, a nie próbować dostosowywać wszystkiego do moich własnych życzeń.
– Chcę sprostać mojemu losowi, jakikolwiek on będzie.
Meszuge zauważa w swoich tekstach, że alkoholicy w AA mają tendencję do spłycania programu 24 godzin do : " Dzisiaj nie piję, a jutro to nie wiem". Zgadzam się z nim całkowicie i zauważam to samo, ostatnio wręcz dostałem tym spłycaniem w RYJ i jest mi z tym cholernie niekomfortowo.
To "jutro to nie wiem co będzie" w moim odczuciu daje nam furtkę do całkowitego egoizmu, nieodpowiedzialności i pozostania w swojej nazwijmy to "strefie komfortu picia na sucho".
Co przez to rozumiem:
-Dzisiaj wziąłem kredyt na mieszkanie, a jutro to nie wiem, może tą kasę przepiję...
-Dzisiaj wziąłem ślub, a jutro to nie wiem, może żona mnie wkurzy i ją porąbię siekierą...
Praca na programie to jak najbardziej codzienna ciężka praca i pilnowanie swoich założeń i postanowień, ale nie tylko: "Dzisiaj nie piję, a co będzie jutro to nie wiem."
W moim dzisiejszym rozumieniu programu": "Spróbuje przeżyć ten dzień, jak jeszcze nie miałbym odwagi żyć przez resztę życia", to planowanie i codzienne "odhaczanie" punktów z listy zadań do wykonania, to rozwój i budowanie siebie jako NAJLEPSZEJ MOZLIWEJ WERSJI SIEBIE
Na ostatniej sesji terapii grupowej przedstawiłem mój plan na siebie w formie " nieuczesanej" bo akurat miałem dzień na hiper optymizm i myślenie " TAK ZROBIE, DAM RADĘ, WIERZE W SIEBIE". zostało to odebrane jako egoizm, buta i generalnie bardzo zły objaw... Było to spowodowane tym, że faktycznie boję się tych planów i nie wiem, czy, jak, ani kiedy je zrealizuję, wyszedłem ze strefy komfortu " dzisiaj nie piję, a jutro to nie wiem" i wiecie co?
TYLKO DZIS CHCĘ PRZEZYC TEN DZIEŃ Z JASNYM PLAEM DZIAŁANIA NA PRZYSZŁOŚĆ I JESTEM PRZERAZONY!! jednakże, jeśli mam żyć, tak jak nie mam odwagi to chyba DOBRZE, nie?
Strefa rozwoju to dla mnie w dużej mierze niezbadane terytorium. nadal jadę na rowerku z kółkami treningowymi, ale jeśli nie odważę się ich zdjąć, choćbym miał się co chwila wywalać, do końca życia będę jeździł z tymi Je*anymi kółeczkami...
Rozumiem, dlaczego zostałem tak odebrany i szanuję zdanie innych, teraz przemyślałem sobie moje błędy w wypowiedzi i faktycznie mogłem się bardziej nad tym zastanowić, mogłem powiedzieć: "zamierzam", lub "planuje", zamiast "ZROBIĘ" jednakże najbardziej mnie uderzyło, że 6 osób w tym terapeuta w odpowiedzi zwrotnej powiedziało: "Ja nie wiem co będzie jutro, a Ty wiesz co zrobisz, za kilka lat, coś tu jest nie tak..." jednoznacznie mi się to skojarzyło ze spłaszczaniem programu, o którym wspominałem...
Dla mnie rozwój to odpowiadanie sobie na pytanie "PO CO?"
Dam przykład:
Felek Alkoholik, jeden z założycieli i mentorów AA w Polsce wspiął się na Kilimandżaro. Czy jego wspinaczka zaczęła się od: "dzisiaj wleze a kilimandzao, a jutro to ie wiem"?
No ni cholery...
Felek, miał marzenie, plan i wizję:
-Chce wejść na Kilimandżaro, to moje marzenie, cel i plan.
jego droga była codzienną pracą, zbieraniem funduszy, treningiem i załatwianiem paszportu, wizy itd. ale wiedział już do czego dąży i nie powtarzał raczej:
"Dzisiaj mały spacer, a jutro to nie wiem."
"Dzisiaj załatwiam paszport, a jutro to nie wiem"
Samo spełnienie tego marzenia też ma dwa aspekty:
"-Dlaczego wlazłeś na Kilimandżaro? -Bo to było moje marzenie"
"-Po co wlazłeś na Kilimandżaro? -Żeby sprawdzić, czy dam rade. Żeby się przekonać, że mogę. żeby nauczyć się nowych rzeczy i pokazać innym, że się da. ETC."
Tak wiec "PO CO TRZEŹWIEĆ?", żeby być NAJLEPSZĄ MOŻLIWĄ WERSJA SIEBIE, żeby DAĆ PRZYKŁAD I ŚWIADECTWO INNYM że się da, POMAGAĆ innym, ROZWIJAĆ SIĘ, mieć CELE, PLANY i NADZIEJĘ, BYĆ SZCZĘŚLIWYM. Zgodnie z programem 24 godzin jak ja go rozumiem, a nie jak spłyca go niestety masa alkoholików w AA.
Życzę pogody ducha
Dominik Alkoholik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz